sobota, 20 lipca 2013

Na kongresie u Świadków Jehowy

Zaskoczył mnie ten kongres. Słuchając informacji w mediach o spotkaniu z Jezusem na "narodowym" w Warszawie nie przypuszczałem, że na sąsiadującym z naszą parafią stadionie odbędzie się także spotkanie o charakterze religijnym. "U nas" zgromadzili się Świadkowie Jehowy. Już pierwszego dnia pomyślałem, że dobrze by było tam się wybrać. Niestety nie znalazłem zbyt wiele czasu. Nie chciałem iść sam. Towarzyszył mi Marek (ten od koparki). Chociaż nie mieliśmy identyfikatorów bez większego trudu udało nam się przejść "bramkę". Zwracaliśmy na siebie uwagę naszym niestosownym strojem. Większość uczestników pod krawatami, a my w T-shirtach i w sandałach bez skarpet :). Panujący wszechobecny upał jednak uwiarygodnił nas strój i nikt nas nie zaczepił, ani nie wygonił, chociaż wnikliwych spojrzeń nie brakowało.
Kończyła się akurat nauka. Konferencjonista mówił o prawdzie, za którą niekiedy przychodzi człowiekowi cierpieć. To cierpienie jest "palem", który może dotknąć także całą rodzinę. Zwłaszcza tam, gdzie w rodzinie jest ktoś niewierzący lub wykluczony. Nauczający czytał swój referat, a my towarzyszyliśmy mu naszą modlitwą. Przecież w gronie słuchaczy było pewnie sporo osób ochrzczonych w kościele katolickim. Po zakończonej konferencji wracając mówiliśmy o potrzebie zorganizowania coś w stylu "Przystanku Jezus" w przyszłym roku. Oby za rok nas ten kongres nie zaskoczył.

sobota, 13 lipca 2013

U Matki Miłosierdzia

Aktualność ostatniego posta była nad wyraz długa. Ten dzień zaczął się trzydniowymi rekolekcjami w Myśliborzu. Gdzie mogłem próbować "wypocząć". Błogosławiona cisza i modlitwa razem z siostrami. Także pięciodniowa pielgrzymka do sanktuariów północnej Polski dała okazję do słuchania Słowa Bożego. Dzisiaj, na wilenszczyznie kończy się ten dosyć długi "dzień". Będzie Eucharystia, nawet dwie w polskich parafiach. Chwila przed obrazem Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia oraz spotkanie z faustynkami.