sobota, 31 sierpnia 2013

Ach te kobiety

Dzisiaj Maryja otrzymała od jednej ze swoich czcicielek sznur prawdziwych pereł. Ponieważ mnie przypadło w udziale być pośrednikiem w doręczeniu tej biżuterii pozwoliłem sobie zażartować, że zanim Maryja otrzyma te perły to będzie musiała coś dla mnie zrobić. Ten żart (pewnie nie do końca stosowny) rozluźnił atmosferę już i tak niezbyt poważną. W rozmowie nawiązałem do mojej nadwagi. Jedna z sióstr ze wspólnoty szczerze wyznała, że jej nie widzi. Zauważyłem, że raczej słabo widzi, i... Zanim ugryzłem się w język, widząc jej okulary, spytałem o grubość szkieł. Nawet w najbardziej czarnym scenariuszu nie spodziewałem się, że usłyszę: "plus dwanaście". A drugie? "A drugiego to w ogóle nie mam" - uśmiechając się wyznała moja rozmówczyni. A temu wszystkiemu towarzyszyła autentyczna radość. Wobec takiego dystansu do siebie te podarowane perły straciły na blasku. I już nie wiem, co bardziej zaimponuje Maryi - cenne "kamyczki", czy serce szczęśliwej żony, matki i kobiety, w jednej osobie. Perły jeszcze leżą na szafce, ale ten "słabowidzący" skarb już Jej ofiaruję.

piątek, 30 sierpnia 2013

Wymodleni narzeczeni

W tym dniu spotkałem dwie pary, które za rok mają zamiar się pobrać. Pierwsi potrzebują kursu przedmałżeńskiego. Jest dużo czasu, więc da się to zrealizować. Planowałem kurs w październiku, ale dzięki tej parze, wiem już kiedy będzie. Tak trochę do ich możliwości dostosowałem termin i godziny. Mam nadzieję, że innym też to będzie pasować. Ciężko tym młodym teraz. Jedno pracuje za granicą, a drugie w sumie szykuje się do wyjazdu. Druga para też w pewnym sensie naznaczona europejskim wymiarem. Pan młody to Francuz. Mówi i rozumie po polsku o wiele lepiej niż ja po francusku. Nie lubię stresować ludzi. Chciałem na koniec pomodlić się z nimi i za nich. Rozpocząłem modlitwę "Ojcze nasz". Jakoś nam poszło - we dwoje z kandydatką do małżeństwa. Chciałem sprawić niespodziankę narzeczonemu i zacząłem "Notre Père". Dosyć szybko urwał mi się tekst, ale zdziwiłem się, że również mojemu towarzyszowi gdzieś w okolicach "jako w niebie, tak i na ziemi" skończył się pomysł na dalsza modlitwę. Stwierdziliśmy, że jeszcze mamy trochę do przerobienia tematów, zanim staną przed ołtarzem. Dobrze, że się pobiorą, bo może uda im się jakoś razem poskładać w całość te fragmenty religijności.

środa, 28 sierpnia 2013

Nie wstydził się Jezusa

O tym, że śpiewać każdy może to wszyscy wiemy. Również dla wielu nie jest obca prawda o podwójnej wartości i skuteczności śpiewanej modlitwy. Jednak w czasie spotkań liturgicznych, a zwłaszcza w czasie liturgii ślubu i pogrzebu, mało wiernych angażuje się w śpiew. W drugim przypadku można by to wytłumaczyć zadumą i smutkiem. Ale w pierwszym... Tyle powodów do radości i do jej wyrażania. Tym razem był to jednak pogrzeb. Już na Mszy świętej zwrócił moją uwagę odważny i donośny głos starszego mężczyzny. Zastanawiałem się, czy jest z naszej parafii, aby ewentualnie zwerbować go do chóru. Rozważałem jak go przekonać. Nie inaczej było przy grobie. Pierwszy raz nie musiałem sobie odśpiewywać "wysłuchaj nas, Panie" w modlitwie powszechnej. Ten śpiewak okazał się być bratem księdza, któremu niestety zmarło się już wcześniej. On jednak dalej służy, już nie bratu, ale samemu Panu Bogu. Jak wielu starszych ludzi nie wstydzi się Jezusa, chociaż nie ma takiej plakietki. Ku mojemu zasmuceniu przyjechał na pogrzeb aż z drugiego końca Szczecina. Pożegnaliśmy się serdecznie, bo w końcu to do nas dwóch (mówiąc skromnie) należał śpiew w czasie liturgii.

wtorek, 27 sierpnia 2013

U Księdza Arcybiskupa dostałem to, co chciałem

Najważniejsze to wiedzieć o co prosić. :) To tak żartem. Ale bardzo zależało mi na tym spotkaniu. Niby to nic wielkiego otrzymać błogosławieństwo od Ojca - Pasterza. Jednak patrząc na Historię Zbawienia łatwo dostrzec, że to "błogosławieństwo" bywało przedmiotem sporów i drobnych przestępstw, jak u Jakuba i Ezawa. Nasza współczesna historia jeszcze nie zasługuje na miano, aby pisać ją wielkim literami. Warto wpisać w nią takie wydarzenia, które w oczach świata mogłyby uchodzić za małoważne. Przedmiotem błogosławieństwa jest sprawa budowy naszej świątyni - Sanktuarium św. Jana Bosko. Poprosiłem, aby ksiądz Arcybiskup pobłogosławił również tych, którzy wspierają naszą wspólnotę w tym dziele. Chcemy po raz kolejny zwrócić się o konkretne wsparcie tego przedsięwzięcia. Jak skutecznie? Może to zobaczę. Mówię: może, bo przecież to ostatni dzień.

środa, 14 sierpnia 2013

Złoty pierścionek

Wchodząc z kościoła po wieczornej Mszy świętej zostałem zaczepiony przez jedną z parafianek. Od razu do mojej dłoni wcisnęła jakiś drobny przedmiot. Nawet nie zdążyłem go zobaczyć, a już był w mojej kieszeni. "To mój stary pierścionek, pragnę go ofiarować Matce Bożej za zdrowie mojej córki". Mam mocno w sercu zapisaną tę intencję "o zdrowie Ani", więc mnie w sumie nie zdziwiła wdzięczność matki.
Wszystko było by w porządku, gdyby nie fakt, że zapomniałem o tym pierścionku. Nie wyciągnąłem go. Dopiero następnego dnia, kiedy po rannej Mszy świętej zatrzymałem się przed obrazem Wspomożycielki przypomniałem sobie o tym wotum. Ręką sięgnąłem do kieszeni, a tam pusto... Na pewno go nie wyciągałem. Nawet go nie widziałem. Ale wstyd. Co powiem tej kobiecie, że zgubiłem jej dar serca? Zacząłem szukać, przed kościołem, na drodze do plebanii. Nigdzie nie ma. Trzeba będzie chyba kupić jakiś złoty pierścionek i udawać, że to ten. Poprosiłem jeszcze o modlitwę panią Halinkę szczerze opowiadając, jak wielkim gamoniem się okazałem. Ona przypomniała o świętym Antonim. I nie trzeba było długo czekać. Pierścionek czekał w kancelarii przy komputerze. Pani Honorata znalazła go sprzątając kościół.
Ale to i tak cud, że się znalazł. To tak naprawdę pierwsze cenne wotum dla naszej Wspomożycielki.
Liczę na równie szybki powrót do pełni sił Ani.

Pierwsi pielgrzymi w Salesianum

W czasie trwania SOFFT-u gościliśmy w naszym domu małżeństwo z Krakowa. Czas wakacji upływa im w tym roku na pielgrzymowaniu po różnych, często mniej znanych, polskich sanktuariach. Wiele z tych miejsc w niczym nie przypomina Lichenia, czy Jasnej Góry. A jednak coś w nich pociąga i stają się miejscami szczególnego poznawania Pana Boga.
Zaskoczyłem naszych gości, że również u nas mają okazję nawiedzić "Sanktuarium". Niezwykłość naszego polega na tym, że jeszcze go nie ma, tzn. buduje się. Święty Jan Bosko miał ten dar, aby z codziennych rzeczy czynić niezwykłe i cudowne. Najprostsza zabawa stawała się igrzyskami o randze ogólnoświatowej olimpiady. Więc i tutaj, w Szczecinie nie może być inaczej. Są pielgrzymi. Jest sanktuarium. A o cudach już nie wspomnę.

Zdjęcie papieża Franciszka od Ojca Dyrektora

Różne rzeczy docierają do naszej kancelarii. Praktycznie od roku zbieramy krzyże, obrazy, które zawadzają w mieszkaniach. Czasami się zdarza, że komuś akurat z takich pozostawionych przedmiotów się spodoba i od razu zyskuje drugie życie, w nowym domu.
Kilka dni temu ktoś dostarczył dosyć sporych rozmiarów wizerunek papieża Franciszka. Wydrukowane na płótnie zdjęcie. Niestety osobiście nie odbierałem tej przesyłki. Bliżej nieokreślony mężczyzna przekazał ten obraz z tekstem: "dla proboszcza z parafii św. Jana Bosko od Ojca Dyrektora z Torunia". No i mam problem. Może sobie ktoś ze mnie żarty stroi. Mogłaby to być osoba, która zna szczegóły czerwcowej transmisji naszych uroczystości w TV TRWAM. Może ktoś inny, kto dowiedział się, że na plebanii od kilkunastu dni salezjanie regularnie oglądają TV TRWAM. Trudno powiedzieć. A jeżeli to rzeczywiście prezent od wspomnianego kapłana... to dziękuję. Nie spodziewałem się :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Kto ja jestem?

Takie pytanie postawiłem dzisiaj małej Karoli, którą spotkałem w jednym ze szczecińskich supermarketów. Była razem z rodzicami. Może był to czas rodzinnych zakupów, a może spaceru bo klimatyzowanym wnętrzu. To nie było z pewnością zaplanowane spotkanie. Odpowiedź, którą usłyszeliśmy poruszyła nie tylko mnie. Karola bez większego zastanawiania się odpowiedziała: "Pan Jezus". No i mnie ugotowała.
Moja ulubiona oazowa piosenka zawiera prośbę, aby Syn Maryi żył we mnie. Jestem przekonany, że to jest istotą naszej wiary, aby On żył, a nie ja. Dzisiaj przez usta dziecka Pan Jezus przypomniał o tej powinności.

Bycie Panem Jezusem zobowiązuje do wielu rzeczy...