piątek, 8 marca 2013

Droga, która zmienia

Dzisiejszy dzień przyniósł kilka spotkań, o których mogę powiedzieć, że w pewnym sensie mnie zmieniły. Starszy człowiek, z którym zwiedziłem budowę naszego kościoła. Mój rówieśnik - zapłakany przy spowiedzi. I ten najmłodszy "gościu" - taki zagubiony, że sam już nie wie, gdzie mieszka, co jest prawdą a co kłamstwem w historii jego życia.  Wszystko by zdobyć zaświadczenia "na świadka do chrztu". Nie wspomnę już o Irku, który pewnie przeczyta ten wpis.
Jednak najbardziej istotne doświadczenie przyniosła droga krzyżowa. Zdałem sobie sprawę, że to nabożeństwo zmienia. Przy czternastej stacji jestem już innym człowiekiem, niż ten, który wyruszał przy pierwszej. Tylko Weronika, Szymon, płaczące niewiasty i Maryja - zdają się za każdym razem być tymi samymi osobami. Jak zatrzymane w filmowym kadrze.
A ja się zmieniam. Doświadczając tej Miłości, którą Bóg umiłował świat, gdy Syna Swego Jednorodzonego dał.
Może miałbym więcej miłosierdzia dla wcześniej spotkanych osób, gdyby spotkanie z Chrystusem było pierwsze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz