sobota, 12 marca 2016
Nie pojechałem do Gniezna... ani do Bydgoszczy.
Właśnie przeczytałem kilka zdań refleksji z gnieźnieńskiego zjazdu, których autorem jest zaprzyjaźniony dominikanin. Trochę mi żal, że mnie tam nie ma. I zazdroszczę (tak po chrześcijańsku) tym szczęśliwcom, którym udało się tam dotrzeć.
W ciągu dnia myśl też uciekała do Bydgoszczy, tam był pogrzeb księdza Bernarda Duszyńskiego sdb. Przez rok był moim dobrym dyrektorem. Wtedy świeżo powrócił z misji. Mam w pamięci kilka prostych zdań w języku arabskim, których nauczyłem się przez ten pamiętny rok.
W zamian otrzymałem dziś radość przeżycia dwóch interesujących skupień. Pierwsze u Misjonarek Miłości. Już na początku wspomniałem zamordowane w Jemenie ich współsiostry. Tam towarzyszył im salezjanin, którego uprowadzono. Adresatkami mojej posługi nie były same siostry, ale objęte przez nie opieką rodziny - głównie kobiety z dziećmi.... I był z nami Chrystus.
Drugie skupienie to kolejne spotkanie małżeńskie. Dziś z posługą słowa i modlitwy przyjechał misjonarz Przymierza Miłosierdzia Luis. Wraz z nim odwiedził nas diakon Andrzej - Polak z Białorusi. I też był z nami Chrystus. Tak chyba najprościej można streścić obydwa wydarzenia.
Dobry był ten dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz