czwartek, 1 listopada 2012

Słońce na pogrzebie

Trudno powiedzieć, że lubię pogrzeby. Ale czasami litugii żałobnej towarzyszą takie okoliczności, które sprawiają, że serce napełnia się Bożym pokojem i radością.
Tym razem to był pogrzeb pana Bogdana, którego teoretycznie znałem. Trzy lata temu błogosławiłem małżeństwo jego córki. Teraz przyszło nam spotkać się w tych poważniejszych okolicznościach. Zmarły nie był moim parafianinem, więc rodzina musiała postarać się o zgodę z parafii zamieszkania. Same formalności przyszło nam "dopinać" na dzień przez pogrzebem. Z uwagi na naszą znajomość było przy okazji wiele innych tematów do poruszenia. Nie wiem w sumie dlaczego, ale na koniec podzieliłem się moim doświadczeniem. Czasami podczas pogrzebu pomimo złej pogody na chwilę wychodzi słońce. Taki znak z nieba, że ten bliski rzeczywiście już jest z Bogiem. To doświadczenie oczywiście nie ma mocnych fundamentów Biblijnych, poza tymi opisami, w których warunki atmosferyczne (burze, obłoki, tęcza) coś mówiły o obecności Boga.
Jak można się domyśleć i tym razem tak było. W dzień przed Wszystkimi Świętymi, od samego rana nic nie wskazywało na to, że pogoda się zmieni. A tu akurat, gdy modliliśmy się za śp. Bogdana w kaplicy, na zewnątrz się przejaśniło. A samej liturgii przy grobie towarzyszyło świecące słońce.
Taki mały znak, ale myślę że również zaproszenie od Pana Boga do tych, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Zaproszenie, aby Pan Bóg mógł nie tylko ich oświecać słońcem, ale przede wszystkim, by Jego obecność w naszych sercach rzucała mocne światło na wszelkie ciemności.
No i znowu się trochę nawróciłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz