sobota, 9 lutego 2013

Nie dla psa... buda

No i stało się. Pomalowałem budę dla psa (nie do końca, sic!). Jeszcze pozostał do zamieszczenia napis: TU MIESZKA SZCZĘŚLIWY PIKUŚ. Po niedzieli domaluję.
W końcu dałem się przekonać, że jestem wielkim prześladowcą zwierząt (konkretnie psów). Jednego już "psiej" pamięci.
Nie jest poprawnym politycznie zdanie, że psa należy traktować jak psa. Dziś tak oświadczyłem, że nie będę traktował w sposób humanitarny zwierząt. Będę się odnosił do nich w sposób "nie-ludzki". Bo w końcu te Boże stworzenia nie są ludźmi. 
I ta pomalowana buda jest bardziej dla ludzi, niż dla Pikusia, który i bez napisu jest po prostu szczęśliwy.
Pikuś ma przyjaciół, którzy bardzo przejęci są jego losem. Są w stanie dla niego poświęcić pieniądze, aby zakupić potrzebną suchą karmę. Poświęcają mu czas i współczucie. A ja zaproponowałem grabie i posprzątanie tego, co w ich oczach jest nie tak. Bo skoro mają tyle czasu, to może lepiej zamiast narzekać to po prostu coś zrobić.
Niestety ta propozycja nie znalazła uznania. A może nawet lekko wzburzyła przyjaciół Pikusia.
A ja chciałem być zrozumiany jako człowiek, który po prostu nie ogarnia tego wszystkiego. Który akurat w tym momencie bardziej myśli o ludziach, niż piesku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz