niedziela, 24 listopada 2013

Piotr jest już w Domu

Już mija czwarty dzień od pogrzebu Piotra. Nie udało się zatrzymać choroby. Nawet przyjęty sakrament małżeństwa nie stał się magiczną różdżką. Może to jest jakaś autosugestia, ale przez te ostatnie chwile jego życia wytworzyła się między nami jakaś więź. Pewnie za krótki czas, aby nazwać to przyjaźnią. Pomimo jego odejścia wyczuwam opiekę i pomoc z jego strony. Kilka przyziemnych (dosłownie) spraw nabrało sensownego kształtu. Nasze spotkania z Piotrem, gdy jeszcze miał siły, najczęściej miały miejsce gdzieś w okolicach budowanego kościoła. Tutaj krzyżowały się nasze drogi. Tutaj rozmawialiśmy o krzyżu i nadziei. Dzisiaj to taki mały zaułek cierpiących z nadzieją i wierzących w miłość, której śmierć nie rozdzieli. To jest Twoje miejsce, Piotrze, przy naszym Sanktuarium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz