niedziela, 14 kwietnia 2013

Umarł Przyjaciel

Dzisiaj wieczorem niebieska orkiestra zyskała kolejnego muzyka. Poszedł przygotowany. Nie śpieszył się, ale i tak zapomniał instrumentu. Piękny akordeon jeszcze nie rozumie, co się stało. Nie chcę go widzieć przed pogrzebem. Nie wiem, co mu powiedzieć. Przecież znał większość naszych spotkań. Przerywał rozmowy i domagał się czasu na głos. Będzie teraz milczał. I tęsknił za dłońmi Ryszarda.
I tak ten instrument ma lepiej, bo serce Ryszarda poznawał przez jego ręce. Nie widział jego oczu pełnych podziwu dla życia, pokory. Nie widział jego miłości do żony, dzieci i wnucząt. To nie jemu tłumaczył, jak najlepiej zapalić w piecu i czyścić ogromne kotły.
Obaj straciliśmy kogoś bliskiego. Akordeon, chociaż przyjaciel, to łzy nie uroni. Będę płakał za dwóch.

Na ostatnie pożegnanie zaintonuję ciszę, by zabrzmiały niebieskie tony.

Mam nadzieję, że przełykane łzy nie zagłuszą tego występu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz