wtorek, 10 grudnia 2013
Nie wziąłem złota na wota
Ale najpierw wziąłem. Złoty różaniec ofiarowany jako wotum dla Wspomożycielki Wiernych. Historia tego różańca łączy w sobie szczerozłote dwie obrączki. Po śmierci męża Anna zdecydowała, aby przemienić małżeńskie krążki na różaniec. Od dziś będzie on przypominał o jej miłości tym, którzy dostrzegą go przy obrazie Maryi. I będzie mówić o Jednej Miłości - do Boga i człowieka.
To się wydarzyło już kilka dni temu. Pewnie bym puścił to w niepamięć, gdyby nie małżeństwo, które chciało oddać jako wotum swoje małżeńskie obrączki. Od razu odmówiłem. Może kiedyś, gdyby kogoś miało zabraknąć w tym świecie. Ale na pewno nie teraz. I nie ma znaczenia, że stał się cud, że wyniki badań rokują pozytywnie na przyszłość rodzinnego życia. Te obrączki mają swoje dobre miejsce. Męża obrączka na dłoni żony, a jej obrączka na palcu małżonka. Skorzystałem z tej okazji, aby o tym przypomnieć, że noszone przez nich obrączki zostały im ofiarowane. I w takim sensie nie są ich.
Może dlatego w niejednym małżeństwie jest mała afera, gdy żona spostrzega brak obrączki na dłoni męża. Stwierdza po prostu zaginięcie swojej własności. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz