czwartek, 10 października 2013

Oddałem różaniec

Przy buku, na którego tle przed laty miała się ukazać dwunastoletniej dziewczynce Matka Boża, spotkałem dziś grupę niewiele starszej młodzieży gimnazjalnej. Przyjechali z pobliskiej szkoły. Wychowawczyni chciała ich zaprawić do górskich wycieczek i nauczyć cieszyć się bogactwem najbliższej okolicy. W grupie był Robert. Chyba jeden z większych klasowych urwisów (staroświecko brzmi to słowo). Jego zaciekawiły różańce zawieszone przy kapliczce. Widząc, że łatwo będzie można jeden ściągnąć, mimo wszystko nieśmiale zapytał, czy może zabrać ten różaniec. Na jego szczęście jeden znalazł się w mojej kieszeni. Nie krył radości z otrzymanego prezentu, który wyróżnił go na tle całej klasy. A ja poprosiłem tylko, aby się za mnie pomodlił, a jakby kiedyś został księdzem to niech mi zwróci ten różaniec. „Robert – księdzem!” Klasa się śmiała. Ale nie on. Może tam w tym młodym sercu już rodzi się powołanie, bo przecież to najlepszy czas, aby zacząć się przygotowywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz