piątek, 18 października 2013

Żona i dziecko Kima

Zamieszczanie ogłoszeń przed wejściem do naszej świątyni od dziś nabrało dla mnie szczególnego znaczenia. Miałem świadomość, że przy kościele czasami mogą kręcić się niezorientowani parafianie, którzy nie wiedzą, o której godzinie są msze w kościele. Dziś myślałem, że poznam kolejnych swoich parafian. Sprawiali wrażenie, że nie chcą z nikim rozmawiać. Ale ich zatrzymałem. Nieznajome twarze. Okazało się, że przyjechali do Polski na wakacje. O tej porze? Coraz więcej pytań cisnęło mi się do głowy. Rodem są z Gdańska, ale nie starczyło im czasu, aby dojechać do swojego miasta, więc odwiedzają Polskę w jej zachodniej części. Dopiero po kilku zdaniach wyszło na jaw, że mieszkają w Danii, a mąż żony i ojciec córki jest Duńczykiem o sympatycznym imieniu "Kim". Od tego momentu zacząłem zwracać uwagę na moje tempo wypowiadania się, chciałem choć trochę dać Kimowi szansę zrozumienia naszej rozmowy. Kilkunastoletnia córka na moje tradycyjne pytanie: "Kim się czuje; Polką czy Dunką?" - po chwili zastanowienia zdecydowanie powiedziała "Polką". Mnie sprawiła radość, a tato? Nie jestem pewien, czy zrozumiał treść pytania. I pewnie on też ma taką nadzieję. Małżeństwo mieszane. Ale nie zagubione. To w pobliskim hotelu dowiedzieli się, gdzie jest kościół. Przyszli sprawdzić o której jutro jest Msza święta. Cieszę się, że nie tylko wiedzą, o której tutaj mogą przyjść, ale również, że są mile widzianymi gośćmi w naszej wspólnocie. Ps. Zawyżą naszą statystykę, bo od wieczornej Mszy świętej liczymy wiernych :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz