poniedziałek, 17 września 2012

Na pogrzebie...

Po raz pierwszy w życiu byłem na pogrzebie w obrządku prawosławnym. Nie muszę dodawać, że nie byłem celebransem tej liturgii. Tak się po prostu złożyło, że mama jednej z moich nowych znajomych była osobą z kościoła prawosławnego. Zresztą nie inaczej jest z jej córką. Mój "napięty" rozkład zajeć pozwolił mi wziąć udział w tej uroczytości. Bardzo było mi przykro, że ze wszystkich wypowiadanych modlitw rozumiałem tylko: "Chwała Ojcu i Synowi ...". Po 30 minutach przemówił Celebrans w języku polskim. W sumie sam mógłbym powtórzyć wszystkie te słowa na pogrzebie katolickim. O wierze w życie wieczne i o wartości modlitwy za zmarłych. To doświadczenie w tym ostatnim dniu mojego życia pomogło mi zrozumieć, jak niedaleko jesteśmy od siebie.
W tym obrządku pochowani zostali moi pradziadowie. Dzisiaj ja jestem katolickim księdzem. A co myślą o tym oni z wysokości nieba?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz