wtorek, 24 lipca 2012

Pomyślałem o miłości i Janie Pawle II

Od dwóch dni spotykam się z pewną kobietą. I nie ma na imię Maria, ale Krystyna.
Pani Krysia, chociaż przyjechala z Wrocławia od prawie pół roku jest naszą parafianką. Jej miłością są kwiaty. Gdzieś po zmroku zakrada się na różne skwery, aby posadzić tam jakiegoś kwiatka. Spotkaliśmy się dwa dni temu po zmroku. Zauważyłem przy kościele kogoś kręcącego się przy krzyżu. Wtedy podlewała wyschnięte roślinki. Już o świcie krzątała się przy fragmencie trawnika przed naszą kaplicą. Pani Krysia realizuje tam, krótko mówiąc projekt pod nazwą: przemienić świat na piękniejszy. Zastanawiałem się, co jest powodem, że wybrała akurat to miejsce. Nie pytana, opowiedziała o tym, jak pierwszy raz zobaczyła wizerunek Jana Pawła II nad wejściem do naszej kaplicy. Wyjątkowo realistyczne przedstawienie postaci błogosławionego papieża sprawiło, że odkryła swoją misję, aby kolejnym punktem realizacji jej życiowej pasji stała się okolica naszej kaplicy.
Ilu jest takich ludzi? W ostatnich, środkowych i pierwszych ławkach kościoła? Ludzi, którzy nie liczą czasu, własnych sił i czasami nawet pieniędzy, aby przez drobny gest wyrazić wielką miłość do Boga i człowieka.
Z każdym dniem praca pani Krysi nabiera smaku i wyglądu. To ślad, który pozostawi w Szczecinie, gdy już powróci do Wrocławia.
A propos śladu, to ktoś napisał jakiś brzydki napis na murze kaplicy. Jeszcze nie namierzyłem ani napisu, ani jego autora. Za to jedna pani chciała go "zamalować" korektorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz