czwartek, 19 lipca 2012

Przeczytałem na kazaniu jej wiersze

Pożegnałem dziś razem z rodziną panią Stanisławę. Cieszę się (na pogrzebie), gdy mogę podzielić się doświadczeniem poznania osoby, którą żegnamy. Dzisiaj (chociaż nie spotkałem jej osobiście) miałem odczucie, że znam, choć o drobinę, duszę kobiety, którą chowaliśmy. To była starsza osoba. Ponieważ kobietom lat się nie liczy, powiem, że po osiemdziesiątce. Wnuczki przyniosły mi do kancelarii jej wiersze. I z nich poznałem dorosłą Stasię, która bardzo kochała bliskich, a wśród nich na pierwszym miejscu Pana Boga. Przypuszczam, że polonista nie zostawiłby suchej nitki na jej twórczości. Ale dzięki jej odwadze i przeświadczeniu, że tylko "to" po niej pozostanie jej krewni mogą dziś mieć nietypowy skarb rodzinny. Krewni płakali jak bobry, bo tak aktualnie brzmiały słowa o starości, przemijaniu i końcu życia. Łzy wyschną, ale wiersze pozostańą. Do nich wrócą, gdy zapragną po raz kolejny się z nią spotkać...
Nie zacznę od dziś pisać wierszy. Ten blog wystarczy. Ale już umówiłem się z inną starszą poetką, że mi uchyli rąbka swojej twórczości. A tak zupełnie na marginesie, czy wszystkie dziewczyny piszą wiersze?

1 komentarz:

  1. to musiała być ważna dla rodziny chwila jeszcze raz 'spotkać się' z panią Stasią poprzez wiersze. dzięki temu mogli poczuć ją znów przy sobie i pewnie będą wracać do tych wierszy...

    ps. nie wszystkie dziewczyny piszą wiersze :) ale muszę przyznać że lubiałam je kiedyś czytać :)

    OdpowiedzUsuń