poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Chyba sie zdenerwowałem, więc...

Wspomnę wczorajsze fajerwerki. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że Szczecin ma swój festiwal w tej dziedzinie rozrywki. To takie igrzyska dla "ludu". Nawet memoriał Kusocińskiego na Litewskiej nie zgromadził takiego tłumu. Tam była prawdziwa rywalizacja, ludzki pot i łzy. Tutaj tysiące złotych wystrzeliwane w ramach "wybuchowej rywalizacji". Znajomy (tutaj uśmiecham się do Krzysztofa, który jako nieliczny śledzi mój blog) stwierdził, że to kolejny taras z budowy naszego kościoła jest spalany w ramach pokazu. Zawsze boję się przeliczania na pieniądze rzeczy nie do wycenienia. Nie da się wycenić radości tłumu. I pewnie takie imprezy są potrzebne. Ja przy okazji zastanawiałem się, ilu z tych ludzi było w niedzielę na Mszy świętej? Ilu zapragnęło pokazać dzieciom największy cud - Eucharystię? A teraz nie respektując rytmu ich życia ciągną je na nocny pokaz sztucznych ogni.
Wracając do dzisiejszego zdenerowania... to dotyczy osób, którym w jakiś sposób zaufałem. Wiem, że mogą mnie jeszcze bardziej oszukać i wykorzystać, ale tak chyba dzieje się z każdym, który poświęca dla Miłosci wszystko - pogardzą nim tylko. Więc pozwolę się oszukać, i wybaczę, bo w końcu to ostatni dzień mojego życia.

2 komentarze:

  1. Tym bardziej dziękuję za rozmowę skoro to był ostatni dzień życia... i czekam na jakiś natychmiastowy zwrot akcji;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że tych nielicznych śledzących jest więcej:)

    OdpowiedzUsuń