sobota, 18 sierpnia 2012

Pogoń wygrała 4:0

Wynik raczej zaskakujący. Mecze szczecińskiej drużyny zawsze powodują ożywienie okolic naszego kościoła. Bliskość stadionu sprawia, że chcąc nie chcąc udziela się nam atomosfera igrzyska sportowego.
Klimatu tego zakosztowaliśmy z ks. Mariuszem, gdy spacerowaliśmy po osiedlu. Mijaliśmy kolejnych kibiców. Mój towarzysz bardzo odważnie kolejne napotykane osoby pozdrawiał staropolskim: "Szczęść Boże". Niestety nie wszystkie okrzyki pasowały do tego pozdrowienia. W końcu zatrzymaliśmy się przy grupie kibiców Pogoni, którzy na mecz przyjechali ze Stargardu. Zmęczeni kibicowaniem łapali oddech na jednym z chodników. Nie często ma się okazję porozmawiać z dwoma księżmi na raz. Żadna z trzech par nie żyła w sakramentalnym małżeństwie. Ale wszyscy byli przyjaźnie nastawieni do Boga, może trochę mniej do Kościoła, a jeszcze mniej do księży. Rozmowy dotyczyły nierozerwalności małżeństwa, odłożonego bierzmowania, nieprecyzyjnego prowadzenia kancelarii przez księży. Na koniec zostawiliśmy na siebie namiary, deklarując pomoc w razie "w".
Dobrze, że Pogoń gra. Jeszcze lepiej, że wygrywa. Pewnie inaczej potoczyłaby się ta rozmowa, gdyby zabrakło na początku tej spontanicznej radości z wygranego meczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz