sobota, 11 sierpnia 2012

Pogrzeb, chrzest i ślub...

Taka niezwykła kumulacja przydarzyła się dzisiaj, w tym szczególnym dniu.
Pogrzeb przeżyłem z rodziną, o której ktoś kiedyś napisał, że to "wzorowa rodzina". Córka i zięć Zmarłej to nasi byli wychowankowie z salezjańskiej szkoły. Rodzina i przyjaciele wypełnili połowę naszej świątyni. Jeszcze nie raz się spotkamy na Eucharystii, aby modlić się i dziękować za życie i cierpienie ich Bliskiej.
Również rodzina ochrzczonej parafianki zebrała się w niemałej grupie. Tutaj atmosfera była inna. Nawet interwencja kościelnego nie była skuteczna, aby wprowadzić "drobinę" więcej powagi do świętego miejsca. Jak się czasami zdarza, także i tym razem rodzice nie byli jeszcze małżeństwem. Ale za to ojciec ochrzczonej dziewczynki postanowił w tym dniu oświadczyć się jej mamie. Będzie dziewczyna wspominać w jednym dniu rocznicę swojego chrztu i zaręczyn rodziców.
No i wreszcie ślub. To kolejna para, która jak nowożeńcy z Kany Galilejskiej zaprosiła do swojej miłości Jezusa Chrystusa. Życzyłem im, aby jak ewangelicznego pana młodego również i ich ktoś kiedyś pochwalił za to, że dobre "wino" miłości małżeńskiej zachowali do kolejnych jubileuszów.

Wszystkim wydarzeniom towarzyszyła Msza święta i ludzkie łzy... Nie pozbierałem wszystkich, ale chociaż kilka zaniosę przed Boży tron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz